Dokąd dzisiaj? Do Muzeum Łowiectwa i Jeździectwa podziwiać zgromadzoną tam kolekcję powozów. A czym najlepiej udać się w takie miejsce? Tylko dorożką! Ale nie byle jaką, tylko tą magiczną, rozsławioną przez Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego - ZACZAROWANĄ DOROŻKĄ... "Wsiadamy" zatem i w drogę!
Czy wiedzieliście, że osoba zaczarowanego dorożkarza nie jest jedynie literacką fikcją, wytworem mistrzowskiej wyobraźni autora? Wzorem i inspiracją był autentyczny krakowski dorożkarz - Jan Kaczara.
Z jego to usług chętnie korzystał przebywający w Krakowie w latach 1946-1948 Gałczyński. Swą dorożką nr 13, w nieodłącznym czarnym meloniku, przemierzał pan Jan krakowskie ulice, słynąc w środowisku i wśród klientów z poczucia humoru i używania w rozmowie mowy wiązanej, tzn. wplatania w nią rymów. Na pytanie klienta: "Pan wolny ?" zabawnie odpowiadał: "Żonaty, ale mogę odwieźć do chaty". Wystąpił ze swoją dorożką w kilku filmach, m.in.: "Kalosze szczęścia" i "Zezowate szczęście".
Jan Kaczara - krakowski "zaczarowany dorożkarz"
Jan Kaczara w Piwnicy pod Baranami, 1968
Z jego to usług chętnie korzystał przebywający w Krakowie w latach 1946-1948 Gałczyński. Swą dorożką nr 13, w nieodłącznym czarnym meloniku, przemierzał pan Jan krakowskie ulice, słynąc w środowisku i wśród klientów z poczucia humoru i używania w rozmowie mowy wiązanej, tzn. wplatania w nią rymów. Na pytanie klienta: "Pan wolny ?" zabawnie odpowiadał: "Żonaty, ale mogę odwieźć do chaty". Wystąpił ze swoją dorożką w kilku filmach, m.in.: "Kalosze szczęścia" i "Zezowate szczęście".
A kiedy właściwie dorożki pojawiły się na ulicach naszego miasta?
Otóż już w stanisławowskiej Warszawie mieszkańcy nieposiadający własnego powozu mogli skorzystać z wynajętego. Powozy takie oferowali przeważnie byli służący, którzy w nagrodę za sumienną pracę otrzymywali od swych panów wyeksploatowany lub niemodny ekwipaż - czyli stare karety i powozy. Jeśli trafił im się pojazd wyprodukowany w manufakturze Tomasza Dangla – jednej z najlepszych w całej Europie – to zarobkowali nim jeszcze długie lata, puszczając mimo uszu narzekania pasażerów na trzęsące i niewygodne landary.
Wiosną 1777 roku na ulice Warszawy wyjechały pierwsze fiakry które, biorąc przykład z Paryża, wprowadzili u nas dwaj przedsiębiorczy Francuzi - panowie de Clair i d’Ossudy. Były to czteroosobowe, numerowane pojazdy, którymi kurs kosztował wówczas 2 zł, a opłatę uiszczało się w specjalnych budkach, otrzymując blaszkę z numerem fiakra.
Otóż już w stanisławowskiej Warszawie mieszkańcy nieposiadający własnego powozu mogli skorzystać z wynajętego. Powozy takie oferowali przeważnie byli służący, którzy w nagrodę za sumienną pracę otrzymywali od swych panów wyeksploatowany lub niemodny ekwipaż - czyli stare karety i powozy. Jeśli trafił im się pojazd wyprodukowany w manufakturze Tomasza Dangla – jednej z najlepszych w całej Europie – to zarobkowali nim jeszcze długie lata, puszczając mimo uszu narzekania pasażerów na trzęsące i niewygodne landary.
Wiosną 1777 roku na ulice Warszawy wyjechały pierwsze fiakry które, biorąc przykład z Paryża, wprowadzili u nas dwaj przedsiębiorczy Francuzi - panowie de Clair i d’Ossudy. Były to czteroosobowe, numerowane pojazdy, którymi kurs kosztował wówczas 2 zł, a opłatę uiszczało się w specjalnych budkach, otrzymując blaszkę z numerem fiakra.
Rozwikłajmy tu może zagadkę tej dziwnej nazwy - Fiakr, fiakier (fr. fiacre) – to lekki 1- lub 2-konny pojazd służący do wynajmu w celach zarobkowych. Pojazd wyposażony był w składany dach nad tylną (pasażerską) częścią. Przednie siedzenie (kozioł) przeznaczone dla powożącego, zwanego fiakrem, było zwykle odkryte.
Sama nazwa fiakr pochodzi od gospody pod św. Fiakriuszem przy ul. Saint-Antoine w Paryżu. W gospodzie tej, w latach 40. XVII wieku, znajdowało się biuro wynajmu powozów dla osób udających się do grobu św. Fiakriusza, gdzie w tysięczną rocznicę urodzin świętego, dochodziło do wielu cudownych uzdrowień.
Fiakriusz Adam, zwany Pustelnikiem, był opatem irlandzkiego klasztoru. Żył na przełomie VI i VII w. Po otrzymaniu święceń kapłańskich przeniósł się z wyspy na kontynent w okolice Paryża, by wieść życie pustelnicze. Wkrótce okazało się, że posiada cudowną moc uzdrawiania ze ślepoty. Zasłynął też leczeniem chorych, opieką nad ubogimi oraz skutecznym wstawiennictwem do Boga. Chcąc objąć swą pomocą jak największą liczbę potrzebujących, Fiakriusz poprosił miejscowego biskupa Fado o przydzielenie ziemi na założenie ogrodu do uprawy ziół, kwiatów i warzyw. Ten odpowiedział mu, że może wziąć jej tyle, ile zdoła uprawić w ciągu jednego dnia. Gdy następnego ranka mnich zabrał się do pracy, w każdym miejscu, gdzie ziemię dotknął łopatą, drzewa same się karczowały, ziemia stawała się pulchna i wyrastały zioła, kwiaty i warzywa. Do wieczora zakonnik uprawił tak wiele ziemi, że starczyło to do wykarmienia i wyleczenia bardzo wielu potrzebujących. Można się zatem domyślać, że posiadłość biskupia znacznie się uszczupliła, a dzielny Adam, z Bożą pomocą, zrealizował swój plan i na dodatek wybudował jeszcze hospicjum, w którym leczył oraz niewielki domek, w którym mieszkał. Wkrótce miejsce stało się celem pielgrzymek chorych. Powstał tu klasztor, w którym potrzebujący uzyskiwali pomoc duchową, głodni byli karmieni, a chorzy leczeni. Zmarł w 670 r.
Podobiznę świętego umieszczano na paryskich dorożkach - miał je strzec od wypadków.
Jego figury i wizerunki można odnaleźć w wielu mniejszych i większych francuskich świątyniach - od kaplic po katedry - głównie w ołtarzach i witrażach.
Kaplica św. Meriadeka ze Stival (Malguenac, Francja)
Współcześnie również powstaje wiele przedstawień św. Fiakriusza, jest bowiem bardzo popularny w Stanach Zjednoczonych, gdzie w "ukrasnoludowionej" wersji można go spotkać w wielu ogrodach....
... a we Francji "dorobił się" sera noszącego jego imię.
Wróćmy jednak do naszych dorożek. W1798 r. w miejsce zużytych fiakrów pojawiły się na stołecznych ulicach pierwsze jednokonne dorożki. Nazwa ta pochodzi od rosyjskiego słowa oznaczającego "dróżkę", czyli małą drogę, niedaleką podróż. Taki też był cel istnienia tych pojazdów: przewóz osób na niedalekich dystansach, głównie w miastach.
Warszawski dorożkarz. Kto poznaje z kim rozmawia?
Ze Stefanem "Wiechem" Wiecheckim! :)
Ze Stefanem "Wiechem" Wiecheckim! :)
Prusacy podpatrzyli, że jest to wygodny środek lokomocji, i sprowadzili kilka egzemplarzy do Berlina; eksportowano też nazwę: die Droschke. W 1823 r. użyto ich pierwszy raz w Londynie.
W dziedzinie produkcji dorożek, najbardziej wsławił się Piotr Steinkeller, który założył fabrykę powozów na Solcu. Wprowadził nowość: pojedyncze i podwójne dorożki na resorach sprowadzanych z Anglii - sławne sztajnkellerki, jak nazwano te powozy w Warszawie.
I tak przez lata toczyła się koło za kołem historia kolejnych setek warszawskich dorożek, które stanowiły stały, barwny element pejzażu Warszawy.
O warszawskich dorożkach pisano wiersze, śpiewano piosenki, kręcono filmy, m.in."Dorożkarz nr 13" z 1937 r. z dialogami samego Stefana Wiecheckiego "Wiecha" (jeżeli chcielibyście poznać historię dorożkarza Felka, który dzięki przypadkowo zdobytej fortunie wkracza w dystyngowany świat wyższych sfer, zerknijcie tu ).
Nawet takie sławy, jak Witold Lutosławski, uważany za najwybitniejszego – obok Fryderyka Chopina i Karola Szymanowskiego – polskiego kompozytora wszechczasów nie oparł się urokowi dorożek i w 1958 r. Olgierd Buczek, ulubieniec Władysława Szpilmana i stały współpracownik Polskiego Radia, zdobywał szczyty popularności walcem Lutosławskiego „Warszawski dorożkarz”, który cztery lata później doczekał się przekładu na francuski i przyjechał na festiwal w Sopocie razem z Jeanne Yovanną z Grecji. W wersji oryginalnej słowa tego walca brzmiały tak:
O warszawskich dorożkach pisano wiersze, śpiewano piosenki, kręcono filmy, m.in."Dorożkarz nr 13" z 1937 r. z dialogami samego Stefana Wiecheckiego "Wiecha" (jeżeli chcielibyście poznać historię dorożkarza Felka, który dzięki przypadkowo zdobytej fortunie wkracza w dystyngowany świat wyższych sfer, zerknijcie tu ).
Nawet takie sławy, jak Witold Lutosławski, uważany za najwybitniejszego – obok Fryderyka Chopina i Karola Szymanowskiego – polskiego kompozytora wszechczasów nie oparł się urokowi dorożek i w 1958 r. Olgierd Buczek, ulubieniec Władysława Szpilmana i stały współpracownik Polskiego Radia, zdobywał szczyty popularności walcem Lutosławskiego „Warszawski dorożkarz”, który cztery lata później doczekał się przekładu na francuski i przyjechał na festiwal w Sopocie razem z Jeanne Yovanną z Grecji. W wersji oryginalnej słowa tego walca brzmiały tak:
Ostatni dorożkarz,
Warszawski dorożkarz
Na Starym Rynku fajkę ćmi
Zawiązał lejce czeka na gościa
Na dnie w butelce zostawił łyk
Drzemiącej szkapinie
Nasypał garść owsa
Na restauracji spogląda drzwi
Może ktoś minie taksówek rząd
Na fiakra skinie chcąc jechać stąd
Dla zakochanych i dla zawianych
Którym do domu nie spieszy się
Konna dorożka księżyc jak złota broszka
I dorożkarza na koźle cień
Ostatni dorożkarz,
Warszawski dorożkarz
Na Starym Mieście złapał kurs
To zakochany wino i piosnka
Biją do głowy jak zapach róż
Stukają podkowy latarniom gazowym
I chuda szkapina ruszyła w kłus
Starej dorożce z pośpiechu drwią
Spóźnieni goście odjadą w noc
Dla zakochanych i dla zawianych
Którym do domu nie spieszy się
Konna dorożka księżyc jak złota broszka
I dorożkarza na koźle cień
Ostatni dorożkarz,
Warszawski dorożkarz
Jak na obrazku z dawnych lat
Prawdziwa rozkosz jechać dorożką
Gdy dmucha chłodny z Powiśla wiatr
O asfalt niemodnie stukają kopyta
I strzela wesoło do taktu bat
Śmieją się gwiazdy i parska koń
Już niebo świta ze wszystkich stron
Dla zakochanych i dla zawianych
Którym do domu nie spieszy się
Konna dorożka księżyc jak złota broszka
I dorożkarza na koźle cień
Konna dorożka księżyc jak złota broszka
I dorożkarza na koźle cień.
Ale krążyły też po Warszawie, szczególnie po Pradze i Targówku, teksty i wykony nazwijmy to... mniej górnolotne - jak ten, Stanisława Grzesiuka o wdzięcznym tytule: "Bujaj się Fela", rozsławiający w nie mniejszym stopniu niż "Zaczarowana Dorożka" krakowskiego dryndziarza (jak potocznie zwano dorożkarzy), postać jego legendarnego warszawskiego odpowiednika - pana Mariana.
Jak można przeczytać u Olgierda Budrewicza, Pan Marian - którego nazwiska nikt nie znał - był w latach 60. jedynym nocnym dorożkarzem Warszawy. Wraz ze swoją szkapą Felą ok. 23:00 rozpoczynał urzędowanie pod knajpą Kameralna, by zakończyć je przed świtem. Był ponoć człowiekiem złotego serca, optymistycznie patrzącym na świat (może dlatego, że nigdy nie oglądał go za dnia ;), cieszącym się autorytetem nawet u lokalnych chuliganów.
Jak można przeczytać u Olgierda Budrewicza, Pan Marian - którego nazwiska nikt nie znał - był w latach 60. jedynym nocnym dorożkarzem Warszawy. Wraz ze swoją szkapą Felą ok. 23:00 rozpoczynał urzędowanie pod knajpą Kameralna, by zakończyć je przed świtem. Był ponoć człowiekiem złotego serca, optymistycznie patrzącym na świat (może dlatego, że nigdy nie oglądał go za dnia ;), cieszącym się autorytetem nawet u lokalnych chuliganów.
Do ok.1936 r. liczba warszawskich dorożkarzy wzrastała sukcesywnie i wynosiła 2573, by w 1937 r. spaść nieznacznie do 2213 dorożek. Odwróciła się wówczas też ich proporcja w stosunku do „szoferów dorożek samochodowych”; odtąd ci ostatni zaczęli górować liczbowo.
Dekadę później krążyło po stołecznych ulicach już tylko, czy może jeszcze, ok. 410 konnych dorożek, a Bedeker Warszawski z 1968 r. podawał, że w roku tym zostało ich w Warszawie zaledwie 10 sztuk... Dziś, niewiele większa liczba wabi ofertą przejażdżki turystów na Starówce, wzbudzając ciekawość i szczery zachwyt - szczególnie tych najmłodszych spacerowiczów.
I tak z garścią informacji i ciekawostek dobrnęliśmy naszą "zaczarowaną dorożką" na wystawę powozów w Muzeum Łowiectwa i Jeździectwa, by podziwiać landolety i inne "kabriolety", które przez wieki użytkowane były właśnie jako dorożki.
Były, były!
Bardzo "myśliwskie" (wszak to wizyta w Muzeum Łowiectwa była ;), pachnące lasem z racji solidnego doprawienia nadzienia jałowcem...
...i nawet wiewiórkę pod Powozownią zwabiły - znaczy, raczej udane :)
Źródła informacji i ilustracji:
http://towpradnik.republika.pl/leksykon/osoby.html#k
http://m.onet.pl/wiedza-swiat/kultura,psk6y
https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Saint_Fiacre_(Fromage).jpg
https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Saint_Fiacre_(Fromage).jpg
http://www.stajniatrot.pl/texts/mondre/dorozka.html
https://tygodnik.tvp.pl/40287575/warszawski-dorozkarz-wyzwany-od-salat-stroz-nocny-od-papug
https://tygodnik.tvp.pl/40287575/warszawski-dorozkarz-wyzwany-od-salat-stroz-nocny-od-papug
http://www.polityka.pl/historia/1511092,1,historia-warszawskich-dorozek.read
http://www.ogrody.orzysz.org.pl/ogrody/p_patroni.html
http://www.cityfarmer.info/2011/03/28/patron-saints-of-vegetable-gardens/
http://www.lavieb-aile.com/article-eglise-saint-meriadec-en-stival-suite-110391863.html
http://fromageshautanjou.fr/saint-fiacre/&prev=/search%3Fq%3Dfromage%2Bsaint%2Bfiacre%26biw%3D1366%26bih%3D673
http://www.polskienagrania.com.pl/oferta/serie_i_skladanki/piosenki_derwida_witolda_lutoslawskiego/
http://www.ogrody.orzysz.org.pl/ogrody/p_patroni.html
http://www.cityfarmer.info/2011/03/28/patron-saints-of-vegetable-gardens/
http://www.lavieb-aile.com/article-eglise-saint-meriadec-en-stival-suite-110391863.html
http://fromageshautanjou.fr/saint-fiacre/&prev=/search%3Fq%3Dfromage%2Bsaint%2Bfiacre%26biw%3D1366%26bih%3D673
http://www.polskienagrania.com.pl/oferta/serie_i_skladanki/piosenki_derwida_witolda_lutoslawskiego/
http://tygodnik.onet.pl/1,79575,druk.html
http://www.polityka.pl/historia/1511092,2,historia-warszawskich-dorozek.read#ixzz2dp3mjnot
http://www.muzeumgalowice.pl/galopedia/pojazdy-konne/fiakier
http://webcache.googleusercontent.com/search?q=cache:IJ744-9Sef8J:pierzchalski.ecclesia.org.pl/index.php%3Fpage%3D00%26go%3D08/08.30+&cd=1&hl=pl&ct=clnk&gl=pl
http://www.polityka.pl/historia/1511092,1,historia-warszawskich-dorozek.read#ixzz2dp3Vj3J1http://pl.wikipedia.org/wiki/Fiakr
Olgierd Budrewicz, "Zdumiewająca Warszawa", wyd. INTERPRESS, Warszawa 1968.
http://www.polityka.pl/historia/1511092,2,historia-warszawskich-dorozek.read#ixzz2dp3mjnot
http://www.muzeumgalowice.pl/galopedia/pojazdy-konne/fiakier
http://webcache.googleusercontent.com/search?q=cache:IJ744-9Sef8J:pierzchalski.ecclesia.org.pl/index.php%3Fpage%3D00%26go%3D08/08.30+&cd=1&hl=pl&ct=clnk&gl=pl
http://www.polityka.pl/historia/1511092,1,historia-warszawskich-dorozek.read#ixzz2dp3Vj3J1http://pl.wikipedia.org/wiki/Fiakr
Olgierd Budrewicz, "Zdumiewająca Warszawa", wyd. INTERPRESS, Warszawa 1968.